I <3
I love, życie jest pięknę :)
Kiedy wiesz że jesteś komuś potrzebny...
I love, życie jest pięknę :)
Kiedy wiesz że jesteś komuś potrzebny...
Jestem zwykłym facetem - czytaj chamem/chujem :) tylko nie wiem skąd to się u mnie wzieło.
Chciałem dzisiaj zobaczyć się z Władkiem ale jako że minąłem się z nim, bynajmniej tak mi się zdawało zrobiłem zawrót i poszedłem do domu.
Wiem że przed mną jeszcze kilka stresujących sytuacji ale nie ma co planować, będzie co ma być.
Nie pytam, nie wymagam odpowiedzi, nie planuje, nie analizuje (bynajmniej staram się) i jest git :)
A najlepsze jest to że nie wiem po co to piszę skoro i tak jedna osoba może to przeczytać o ile jeszcze czyta.
"Kolor życiu dają te drugie połowy albo dziecko
A nas monochromatyzm wykończy przed trzydziestką
Wiem o wielu błędach i żałuje dziś mocno
Że życie to nie Word i nie podkreśla na bieżąco ich..."
******************************************************************************************************
Znaczenie niektórych słów zaczniesz rozumieć wtedy kiedy zaczynasz ich używać.
Pozytywnie :)
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma jakiś sens.
-"A Ty musisz..."
-"Wiem że muszę..."
Wiem że jesteś wściekła za wczoraj, dzisiaj, za to że wpadłem i od razu pojechałem. Tłumaczyć się już pewnie nie muszę... Jeśli nie chcesz więcej zaprzeczać, trudno.
Wiedziałem że prędzej czy później zostane sam z tym wszystkim, że przypomnę sobie dni kiedy to duszone w sobie emocję szukały ujścia. Noce przewyte przepłakane. Takie życie.
"Panie Boże prowadź mnie dobrze wybacz mi grzechy proszę
I wskaż co w życiu najdroższe bym mógł to wziąć w obie dłonie
Na swych barkach ciężar ponieść godnie przetrzeć skronie
Spokojnie odpocząć nazajutrz wstać iść tą samą drogą
Mając ciebie za sobą tyś jest mą podporą panie
Mą siłą i dumą wierzę tylko w ciebie amen"
Wiem że to było poniżej pasa, dosyć solidnie to odczułem...
Nie powinienem, wiem. Ale już tego nie odwróce.
_______________________________________________________________________________
"I namiętności zbyt często cię zwodzą
I życie kopie w dupę zbyt często za mocno"
Mój błąd!
Boli...
"Niby wszystko gra i niby o to chodzi"
A jednak nie do końca. Wczoraj widziałem się z Władkiem. Porozmawialiśmy, jest ok. To jego decyzja że chce nadal być z Ciotką, mi nic do tego. A najlepsze jest to że mimo całej naszej kłótni z przed tyg jest wszystko w porządku. Ot tak, jak gdyby nigdy nic. Cieszy mnie to, bo wiem że mogę porozmawiać, wyżalić się, poradzić. Jest kilka spraw ktore chodzą mi po głowie ale nie pytam "dlaczego?" Bo po co? Jest dobrze i nie trza psuć.
Miałem pisać wczoraj ale jakoś tak wyszło że nie miałem siły. Ah i nasz morświn, mam nadzieje że nie ostatni. Był jakiś inny. Nie! Nie mam pretensji bo przecież sytuacja diametralnie się zmieniła i tak cieszę się że był ;)
No i ostatnie wydarzenia z weekendu. Nadal zastanawiam się co mam robić bo przecież w jakiś sposób postępuje wbrew siebie. Fakt, nikt nie jest idealny. Mi dużooo brakuje. Ale jednak chciałbym być fair wobec Marysi. Czy mi zależy? Zależy ale w tym momencie mam jakiś punkt odniesienia bo jak leżeliśmy z "Roksaną" (kurwa, dlaczego Roksana?) mimo że nic szczególnego miedzy nami nigdy nie było potrafiła zachować się jak kobieta wtulić jak w faceta i było miło. Z Marysią jak narazie tak nie jest. Jest trochę obojętna, nie wiem może nie chce się tak angażować żeby później nie cierpieć. Nie mam pojęcia. Potrafi zjebać, odmówić, zwrócić uwagę ale nie potrafi odpowiednio się zachować? Wydaje mi sie że to nie jest to... Pożyjemy zobaczymy.
Do pełni szczęścia musiałbym wybrać się do diabetologa. Ale jakoś brak mi motywacji. Jest ok, nawet bardzo ok ale przydało by się pojechać od czasu do czasu. Zlazłem z dawek, z żarcia cukier ok (nie mogę narzekać).
Kupa roboty, kupa nauki, kupa długów ;] damy radę.
„Czemu to widzisz drzazgę w oku brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?” (Łk 6, 41)
Źle zrobiłem, źle robie. Wiem dlaczego... I nie wiem dlaczego ciągnę to w tym kierunku.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Ten drugi kochał życie, chciał być szczęśliwszy niż lepszy,
Myślał o swym przyjacielu tylko, gdy ponosił klęski.
Mówił do niego ze łzami płynącymi z oczu,
Prosił o spokój, by pokazał mu na kryzys sposób.
Ten pierwszy wciąż pomagał, wciąż ufał,
Wciąż dawał mu znaki i pomagał drogi szukać.
Ten drugi, gdy tylko wyschły łzy, robił wszystko by oszukać
I dalej uciekał w swoje sny o chmurach."
Nie miałem zbytnio czasu, wpadłem tylko zapalić. A i tak się zasiedziałem.
"są rzeczy których po prostu sie nie mówi i tyle."
***************************************************************************************************************
Uciekam...
... i nie ma że boli.
Nie wiem po co to piszę, ale...
...kolorowo nie jest i chyba raczej nie będzie.
"wita mnie dom, a nie szpitalna sala
pamiętam to do dziś, to powraca w koszmarach
nie wszystko po mnie spływa..."
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czasu!
Zero pytań.
Zero odpowiedzi.
Zero rozkminy.
Noc wspomnień...
Weekend. Bardzo dużo wspomnień, emocji, informacji co spowodowało zmiany.
Piątek. Droga do LBN zapowiadała się spokojnie ale do czasu. Do czasu aż w busie pojawił się ktoś. Ktoś kto zerwał kontakt ponad rok temu. Wówczas nie nosiłem okularów co może teraz sprawiło że nie poznała mnie. Marlena bo tak ma na imię, po studniówce na której z nią byłem z nieznanych mi powodów zerwała kontakt i nie odzywała się. Szukałem jej NK FB GG. Zero efektu. Do piątku kiedy zobaczyłem ją. Patrzyłem się na nią niedowierzając że to właśnie ona, ale jej ruchy gesty ciało dawało mi 100% pewność że to ona. Widziałem że ona też dziwnie na mnie spogląda jak by poznawała mnie ale nie do końca. Ze względu na to że to ona urwała kontakt postanowiłem nie narzucać się. Wspomnienia dały góre. Była to pierwsza kobieta która spędziła ze mną noc. A ja będąc na w góry wygranej pozycji nic nie zrobiłem. Bo jak mi powiedziała kilka h przed tym jak się przezspaliśmy ma faceta. Uszanowałem to. Nie zrobiłem nic wobec jej woli. Kiedy nawet chciałem się przytulić jak już leżeliśmy razem uszanowałem to że nie chce. Spaliśmy jak stara pokłucona para. Gdybym był chamem stwierdziłbym że należy mi się i zagroził jej. Środek zimy, kilka stopni poniżej zera na dworze, późna godzina nocna. Kto by chciał znaleść się w takiej sytuacji będąc jakieś 50km od domu? Nie żałuje że nie próbowałem... Ale serce mnie zabolało jak zobaczyłem ją i przypomniałem sobie o tym. A ona udawała że mnie nie zna... Trudno takie życie.