Jednak postanowałem założyć bloga. Ile ja mam lat żeby bawić się w coś takiego? Z resztą nieważne i tak będzie to czytać jedna osoba. Nazwijmy ją Wujek Władek.
Wujek Władek pojawił się w moim zyciu jakieś 5 lat temu i znikł. A jak się później okazało Wujek pracuje już od 4 lat pod moim nosem. Opisywał że wiedział gdzie mieszkam że dom wygląda jak by był bez życia. 4 lata mijałem się z Wujkiem co teraz jest nie do pomyślenia gdyż nie potrafię przeżyć dnia żeby go nie zobaczyć.
Władek pomimo swojej przeszłości jest dla mnie kimś wyjątkowym, kimś komu zaufałem prawie bezgranicznie. Nie zna przyczyny zna skutek, ale zapewne jeszcze do wszyskiego dojdziemy. Chodz zauważam że Władeczek nie ciągnie za język ale może to mi na rękę. Nie wiem dlaczego ale za każdym razem jak się budzę Wujek ma u mnie czyste konto, może dlatego że nie zrobił mi jak narazie żadnej przykrości.
Czasami mam wrażenie że zachowuje się z Władkiem jak dziecko kryjąc po części naszą znajomość i to że bardzo siebie nienawidzimy. Nie mogę naciskać Władzia i mówić co ma robić, Władek musi sam uporządkować swoje życie, ja mogę jedynie go wspierać i zaoferować swoją osobę w odpowiednim dla nas momencie. Nie chce stać się chłopcem który zaoferuje swój rękaw żeby ten mógł się wypłakać a kiedy już dojdzie do siebie zacznie układać swoje życie na nowo, po swojemu bez brania pod uwagę mojej osoby.
Są momenty kiedy wydaje mi się że stoje na krawędzi, i to co robię przyniesie nieciekawe dla mnie konsekwencję. Ale to właśnie jest ryzyko.
Ale do rzeczy. Miałem ochotę dzisiaj rano ściąć włosy tylko nie wiem jak Władek by na to zareagował, wydaje mi się że zrobiło by mu się przykro gdyż to jego dzieło w obecnej chwili noszę na głowie. Poranna toaleta, skromny smsik od Władka i na szkolenie. I zobaczyłem Władka siedzącego za biurkiem. Był eleganco ubrany co właśnie cenie sobie u tej płci. Skromna rozmowa podczas przerwy i mimo że dzielił nas jedynie strop czułem że dzielą nas kilometry, dopiero gdy ujrzałem do przechadzającego się chodnikiem poczułem jego bliskość. Uśmiech pojawił się zarówno u mnie jak i u Władzia. Później pozostał nam tylko kontakt w formie elektronicznej. Władzio miał dzisiaj delegację i wiedziałem że wróci późno ale padająca bateria nie pozwalała nam na kontakt. Nie mam pojecia jakim cudem ale obudziłem się kiedy ten był już na miejscu. Zaspany jak 150 zarzuciłem coś na siebie i wybiegłem z domu chyba chlastając drzwiami bo wiedziałem że musze się z nim zobaczyć. Standardowo pojawił się nasz wspólny znajomy(morświn) którego tak uwielbiamy. Chwile porozmawialiśmy, zapaliliśmy w sumie nie powinniśmy palić ale to były mam taką nadzieje ostatnie papierosy i musielśmy rozejść się do domu.
Jeśli była by możliwość przesiedział bym z Władkiem do rana. Mógłby się wcale nie odzywać, wystarczy że był by obok.
Chaotycznie pisze, za dużo informacji ostatnimi czasy przyjąłem i cieżko mi sensownie pisać. Może wktótce dojdę co jak z kim gdzie i kiedy.
Władziu wiem że to przeczytasz, chce żebyś wiedział że nienawidzę Cię i wierzę że kiedyś będę mógł powiedzieć Ci rzecz całkowicie przeciwną do tego stwierdzenia ale to musi się wszystko poukładać, nie potrafię od tak. Te słowa mają dla mnie dość duże znaczenie i chce żeby padły w innych okolicznościach
Pozdrawiam Cię Władziu <morświn>