Glonojad
Zastanawiam się ile jeszcze będzie mnie tak rozpierdalać od środka jak teraz? 'Tylko rzeczy mało ważne nie wymagaja poświecenia' "Jeśli od tego zależy Twoje szczeście to warto powalczyć" Tak tylko jakim kosztem? Deprecha to przy tym pikuś, bo chodz chciałbym zrobić coś nie mogę, mam związane ręce. Pali, rozpierdala od środka bo chodz mam Władka na wyciągnięcie ręki to nic nie mogę zrobić. To prawie jak dać dziecku prezent tylko po to żeby mógł tylko popatrzeć i wyobrazić sobie jak wyglądałaby wspaniała zabawa. Mogę tylko obejść się smakiem.
Ile tak wytrzymam? miesiąc? Dwa? Pół roku? Rok? Nie wiem. Wiem tylko tyle że w końcu nastąpi ten dzień kiedy będę miał dość wszystkiego i odpuszczę, bo co innego mi pozostanie? Wpierdolić się między młotek a kowadło? To nie jest w moim stylu. I tak jak wiem że ciotka wkurwiona jest na Władka że właśnie ze mną siedzi, że rozmawiał ze mną przez tel to tak jak by łączył nas jeden organizm. Ja też to odczuwam i nie potrafię tego zmienić. Do tego niezliczona ilość osób która lubi bawić się w donoszenie bo widzała że... a wychodzi coś całkowicie innego. I bądz tu człowieku mądry.
A układanie sobie życia po swojemu jak na razie nie wchodzi w rachubę. Nie chce krzywdzić kogoś innego będąc z nim dla pozorów, bo dopuki szansa istnieje nie chce się z nikim wiązać. Uciec? Nie chce, nie potrafię jak narazie bo nie mówię że nie wchodzi w grę.
Kolejna z tych nocy kiedy nie będę mógł zasnąć, bo oczywiście 1 milion myśli przepływających przez głowe na minutę. I dopiero kiedy kawa przestanie działać, a mój organizm osiągnie kres swoich możliwości zasnę.
Bosskiej sylwetki nie mam, zdrowy nie jestem, ani pracy, ani wykształcenia, zadnych planów. Czy ja jestem tego wart...?
"i stoję na dole z flaszką wódki
Wziąłbym łyka i o nic nie pytał
Pocałowałbym cię w usta by poczuć smak życia
Odwrócił się przyłożył sobie lufę do skroni
Gdyby miało nie być jutra tak właśnie bym zrobił"